Do Rykoszyna wybierałem się od dwóch lat, ale zawsze coś stawało na przeszkodzie. Okazja nadarzyła się w drugiej połowie sierpnia ubiegłego roku. Z Kielc do Rykoszyna pojechałem oczywiście na rowerze. Taka wyprawa na kolejowe foty wymaga czasu i pogody. Do przejechania tam i z powrotem, wliczając w to eksplorację nieznanego terenu było około 50 kilometrów.Pierwszy etap do Szczukowic. Jazda ulicą Piekoszowską, a potem drogą 786 przez Malików i Górki Szczukowskie przebiegła szybko i przyjemnie. Droga znana i w znacznej części jazda z góry.
W Szczukowicach na rogatce zatrzymały mnie opuszczone zapory. Była więc okazja na pierwsze foty. Z Katowic do Kielc pędził bardzo dobrze mi znany Śląski EN63A-025. cdn...
0 komentarze