Środek herbskiej stacji rozświetla szereg reflektorów ustawionych na bardzo wysokich słupach. Jednak na obrzeżach stacji panują ciemności.
Z tego względu piesze nocne wycieczki na kieleckie stacje obarczone są sporym ryzykiem niespodziewanego spotkanie niezbyt przyjaźnie nastawionych stałych bywalców tych miejsc. Generalnie po zapadnięciu zmroku w ciemnych enklawach kieleckich stacji nikogo nie spotkacie, bo prawie nikt nie zapuszcza się tam ... ale licho nie śpi!
Jednak tym, co ciągnie przysłowiowego wilka do lasu są lokomotywy, które stoją w miejscach totalnie zaciemnionych. O fotografowaniu w takich miejscach bez użycia własnego oświetlenia nie ma nawet co marzyć. I nie mam tutaj na myśli lampy błyskowej z aparatu fotograficznego.
Jeżeli wybieram się od czasu do czasu na takie eskapady, to zawsze jadę rowerem wyposażonym w dodatkowe oświetlenie. Moja UltraFire z diodą Cree przydaje się nie tyle do oświetlania drogi, co do oświetlania fotografowanych obiektów kolejowych. W celu rozwiania ewentualnych wątpliwości wyjaśniam, że zdjęcia, które zamieściłem w poniższym wpisie zostały wykonane w warunkach sztucznego oświetlenia, które panuje na kieleckich stacjach.
/ zdjęcia z 26 września 2016 roku /
____________________
Znajdziesz też w magazynie TOROWY 9/2021
0 komentarze